Szagówki w kapuście



Szagówki (krojone na skos czyli na szagę) to gwarowa -poznańska nazwa kopytek. Używając tego określenia często wszyscy patrzą na mnie ze zdziwieniem, co to jest !?. Jaka ona by nie była, uważam, że są pyszne. Jedyny minus - bardzo czasochłonne , ale myślę, że warto czasem się poświęcić aby poczuć ten smak.

Pierwszy etap to przygotowanie ciasta.

Składniki
9-10  ziemniaków
1 jajko
mąka -500 g plus do podsypania

Obrane ziemniaki gotuje w osolonej wodzie.  Ugotowane przeciskam przez praskę albo ubijam na miazgę żeby nie było grudek. Kiedy są delikatnie ciepłe dodaje jajko (nie mogą być gorące, żeby jajko nam się nie ścięło), mąke i ugniatam ciasto na jednolitą masę, może się trochę kleić (nie dosypywać więcej mąki- wychodzą wtedy delikatne i puszyste). Wszystko zależy od ziemniaków, czasami maja zbyt dużo wody i trzeba trochę podsypać mąki, ale tylko wtedy gdy widzimy że ciasto  rozciąga się wraz z próbą oderwania ręki od ciasta tzn. nie zbija się w kule.


Dziele to na 4 części. Każdą z nich wyrabiam osobno, podsypując na stolnice mąkę, tak żeby się nie kleiły i robię wałek wielkości palca (dla swojej wygody każdą część dziele jeszcze na
dwie części). 


Następnie rozpłaszczam delikatnie i kroje małe skośne kawałki.

W międzyczasie gotuję wodę z solą (ok. łyżki) w średnim garnku. Dodaje trochę oleju, żeby szagówki się nie sklejały. 
Jak zaczyna woda wrzeć podkręcam gaz tak  żeby woda gotowała się na wolnym ogniu i wrzucam partiami szagówki 15-20 szt (przy większej ilości mogą się posklejać) . Po wypłynięciu gotuje jeszcze 2-3 min. 
Od czasu do czasu trzeba  je przemieszać najlepiej drewnianą łopatką sprawdzając dno czy się nie poprzyklejały. Wyciągam łyżką cedzakową . Czasami woda w trakcie gotowania nam nam się pieni i próbuje wyjść z garnka :). Trzymam wtedy w pogotowiu kubek z zimną wodą i dolewam  połowę.

Można podawać od razu z czym dusza zapragnie.




Mój sposób na wykorzystanie kopytek tworzy danie jednogarnkowe. Wpadłam na ten pomysł dawno temu z czystej wygody i porządku, aby wszystko znalazło się w jednym garnku bo i tak było z nimi sporo roboty :). Taki trochę misz masz. I tym sposobem zyskałam danie na dwa dni. :).  
Drugi etap - przygotowanie farszu

Skladniki :
Pół słoika kapusty kiszonej -200g.
2 marchewki
Ok. 30 dg boczku wędzonego
2-3 kiełbaski myśliwskiej (może być oczywiście każda inna lekko podsuszona)

Boczek kroimy w kostkę i wrzucamy na patelnie. Ponieważ zawiera on tłuszcz - nie dolewam oleju i pozwalam się jemu wytopić. Do lekko podsmażonego boczku dodaje kiełbasę pokrojoną w kostke i smażę przez chwile. Następnie dodaje kapustę odsączoną drobno pokrojoną i startą marchewkę na grubych oczkach. 
Mieszam to wszystko dokładnie dodaje troche soli i pieprzu do smaku i przykrywam pokrywką żeby dusiło to się we własnym sosie, od czasu do czasu  mieszając. Trwa to 10 min.

Końcowy etap.
Wcześniej przygotowane kopytka wrzucam do dużego garnka  i do tego dorzucam farsz, delikatnie mieszając całość. Dolewam 2-4 lyżek oleju rzepakowego ( wszystko zależy jak mokre jest danie. Jeżeli wydaje nam się za suche i że może się przypalić w trakcie gotowania) żeby danie nie przywierało do dna garnka i dusze pod przykryciem 10 min na małym ogniu. Od czasu do czasu mieszając.

Danie najlepsze po kilku godzinach, albo na drugi dzień.  Niestety nie zawsze udaje się je zachować w całości :). Za szybko znika.
Można oczywiście jeść od razu po przygotowaniu.

Smacznego :)





















Komentarze

Popularne posty

Print